Nauczyciele nie będa ostatnimi, którzy odkryją czym jest edukacja- o tym jak powstała "Hop, zmiana!" Moje doświadczenie współorganizacji konferencji ogólnpolskiej.
Gdy po 2 miesiącach od wydarzenia "Hop, zmiana!" spogladam wstecz, to wiem na pewno, że kompletnie nie zdawałam sobie sprawy na co się porywam w momencie podjęcia decyzji o tym, że Elbląg też będzie miał miejsce na mapie edukacyjnej Polski poprzez popularyzowanie dobrych praktyk edukacyjnych i spotkania z edukatorami z całej Polski.
Pomysł na zorganizowanie ogólniopolskiej konferencji, nazwanej przez nas laboratorium edukacyjnym, "Hop, zmiana!" powstał podczas planowania wyjazdu do olsztyńskiego kuratorium i ustalania o czym chciałybyśmy porozmawiać z Kuratorem. Zależało nam, aby kuratorium wsparło nas w urzeczywistnieniu pomysłu organizacji spotkań/konferencji/szkoleń w miastach i miasteczkach Warmii i Mazur. Pomysł nie został podjęty przez Wicekuratora, co nie znaczy, że to zniechęciło nas. Nas, bo to wydarzenie zorganizowałam wspólnie z Eweliną Maruszewską- Majchrzak. Poznałyśmy się dzięki Wiośnie Edukacji. To w tej grupie ustaliłyśmy, że obie jesteśmy z Elbląga i możemy zrobić coś wspólnie. Wielokrotnie zastanawiałyśmy się nad fenomenem tego spotkania i podjęciem decyzji o współtworzeniu wielkiego wydarzenia. Nie znałyśmy się wcześniej, nie miałyśmy pojęcia jak wyjdzie współpraca, ale od pierwszego spotkania obie wiedziałysmy, że edukacja jest dla nas bardzo ważna.
Planuj! Spotkanie, na którym określiłyśmy cel naszego przedsięwzięcia ustaliłyśmy tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Spotkałyśmy się w centrum handlowym, w kawiarni znowu idąc pod prąd. Ludzie taszczyli torby z zakupami świątecznymi, spieszyli się, a my jedząc ciasto i pijąc kawę planowałyśmy co chcemy zrobić. Wzięłyśmy kalendarz do ręki i postawiłyśmy na maj- 17 i 18 maja wydawał nam się dobrą datą, bo maj był mocno naszpikowany innymi ważnymi wydarzeniami. Cel jaki postawiłyśmy naszemu przedsięzwięciu to inspirowanie nauczycieli i dyrektorów szkół oraz osoby związane lub zainteresowane edukacją poprzez dzielenie się dobrymi praktykami oraz wypracowanie współnych rozwiązań dla problemów, które pojawiają się w codziennej pracy i w różnych obszarach oraz dążenie do osobistego rozwoju. Takich spotkań odbyłyśmy mnóstwo, a od początku kwietnia starałyśmy się spotykać raz w tygodniu po ok. godzinie. Ustalałyśmy wtedy co zostało zrobione z listy poprzedniego spotkania, a co jeszcze musi być wykonane. Im bliżej wydarzenia, tym zadań przybywało, ale w okiełznaniu żywiołu pomagał nam Bartek Majchrzak, mąż Eweliny, który miał doświadczenie w organizacji eventów i racjonalne podejście do wielu spraw, które my, z racji braku doświadczenia, widziałyśmy inaczej. Nie znaczy to, że zawsze korzystałyśmy z rad osoby doświadczonej :) Wiemy jednak, że trzeba własnego błędu, aby zrozumieć cudzy. Wydarzenie powstało w ciągu 4 miesięcy, ale w lutym nie zrobiłyśmy prawie nic. Wiemy, że ten czas wystarczył, ale wiemy też że niektóre działania, z pozoru błahe i zostawione na ostatnie tygodnie, takimi nie były. Niech przykładem będą tu roll-upy. Stojaki reklamowe były w naszym posiadaniu, ale nie miałyśmy wydruku do nich. Wydawało się, że jest czas, bo wydruk to kwestia minut. Stało się tak, że coś, co wydawało się proste w wykonaniu zdecydowało o 10 minutach opóźnienia w otwarciu konferencji. Na stojakach pojawił się także błąd- zamiast 17, 18 V, pojawiło się 18, 18 V. Zdarza się, ale poprawki dokonałyśmy dopiero po otwarciu konferencji. Zaufałyśmy też osobie przygotowującej sale, że wszystko w nich jest zgodnie z wykazem zapotrzebowania. Wieczorem 17 maja odkryłyśmy, że brakuje komputerów i rzutników i rozpoczęłyśmy akcję posuzkiwania sprzętu wśród znajomych.
Poszukaj środków finansowych! W Polsce pieniędzy na edukację nie ma, zatem jak można się domyślić na laboratorium edukacyjne tez ich nie było. W styczniu udałyśmy się do Departamentu Edukacji Urzędu Miasta Elbląga porozmawiać z dyrektor Małgorzatą Sowicką na temat ewentualnego wsparcia finansowego. Nie rozczarowałyśmy się, ponieważ urząd dał nam do dyspozycji 4 sale konferencyjne w ratuszu staromiejskim, zatem znaczny koszt wynajmu sal odpadł, a my zamiast sadzać uczestników na twardych szkolnych krzesełkach ( opcja zorganziowania konferencji w salach szkolnych też wchodziła w grę ) mogłyśmy pochwalić się pięknym miejscem, zaoferować wygodne miejsca, dać przestrzeń, o ile prowadzący potrzebował jej do pracy, wspomóc się klimatyzacją. Nadal jednak nie miałyśmy pieniędzy, a chciałyśmy zapłacić prelegentom za wystąpienia, choć prawie wszyscy albo nie mówili o pieniądzach, albo mówili, że jeśli ich nie będzie, to nic się nie stanie. Założyłyśmy sobie jednak, że zmiana jaką niesie "Hop, zmiana!" musi dotyczyć także aspektu finansowania tego typu przedsięwzięć, że edukator powinien dostać wynagrodzenie za swoją pracę (choćby symboliczne :). Nie miałyśmy także pieniędzy na opłacenie hotelu dla osób, które przyjechały do nas z daleka oraz na sobotni obiad. Wpadłyśmy na pomysł biletowania wydarzenia ustalając wartość biletu na 100zł za dzień. Tu też naiwnie założyłyśmy, że zapisanie się na konferencję będzie oznaczało wpłatę pieniędzy i pojawienie się na niej. Asia Sowińska podpowiedziała nam na kolejny raz rozwiązanie kupna biletu z jednoczesnym przekierowaniem do zapłaty w ciągu określonego czasu. Za rok z pewnością skorzystamy z tego rozwiązania. W poszukiwaniu pieniędzy pomogli mi także rodzice uczniów, którzy w swoich zakładach pracy podjęli próbę zapytania o dofinansowanie, a także do niektórych szkół zanieśli informacje na temat wydarzenia prosząc znajomych dyrektorów lub nauczycieli o popularyzację wydarzenia. Dyrektor Departamentu Edukacji, Małgorzata Sowicka pomogła nam uzyskać środki na realizację wystosowując pismo do dyrektorów placówek edukacyjnych w Elblągu, w którym zapewniała o wsparciu w finansowaniu wydarzenia. Każdy kto zapłacił za bilet z własnych środków mógł starać się o ich zwrot, a kto nie zapłacił, a chciał wziąć udział w wydarzeniu, mógł zgłosić to dyrektorowi placówki i mieć opłacony bilet. W hotelu "Żuławy," w którym odpoczywali nasi prelegenci, dostałyśmy zniżkę z racji goszczenia sporej grupy ludzi. Do ostatniego tygodnia przed konferencją miałyśmy też blade wyobrażenie bufetu kawowego. Rodzice uczniów zaproponowali, że upieką ciasta, a my postanowiłyśmy kupić kawę i herbatę. Pozostawał problem naczyń, termosów oraz osoby obsługującej. W tej sprawie zwróciłam się do szkoły gastronomicznej z terenu miasta, ale naczynia, które zostały kupione ze środków unijnych wymagały osoby, która strzegłaby ich, a nie było łatwo znaleźć kogoś, kto chciałby przez 2 dni pilnować naczyń. Z pomocą przyszła dyrektor Liceum Plastycznego w Gronowie Górnym Krystyna Brinkiewicz, która znalazła sponsora bufetu. Do tej pory nie wiem kto zapłacił kawiarni " U Aktorów" za obsługę wydarzenia. Pieniędzy na sfinansowanie wszystkiego zabrakło. Ewelina Maruszewska- Majchrzak uzupełnia to sukcesywnie z własnych środków. Niedługo będzie wydana także płyta z nagraniami niektórych warsztatów czy prezentacji, którą będzie można kupić i w ten sposób pomóc w sfinansowaniu przedsięzwięcia. Warto na początku ustalić sobie wszystkie koszty, które będą towarzyszyły przedsięwzięciu i założyć 10% nadwyżki na niespodzianki od losu.
Szukaj ludzi myślacych podobnie! W styczniu zamieściłam post w grupie Wiosny Edukacji, że potrzebuję prelegentów na wydarzenie majowe. W ciągu 2 dni zgłosiło się 20 osób. Pozostawało pytanie jak podzielić czas 2 niepełnych dni na wystąpienia i warsztaty aż takiej ilości osób. I znowu zadziałałyśmy pod prąd poszukując jeszcze kilkorga ludzi. Postanowiłyśmy 17 maja poświęcić edukacji przedszkolnej, a 18 maja eduakcji przedmiotowej z podziałem na przedpołudniowe kręgi przedmiotowe i popołudniowe kręgi rozowoju. Całość wydarzenia zwieńczyła debata "Jakiej szkoły chcemy dla naszych dzieci?"z udziałem nauczycieli, dyrektorów, rodziców i uczniów. Debatę poprowadził Kamil Nowak, który jest rodzicem, nie nauczycielem czy dyrektorem.W promocji wydarzenia wsparło nas mnóstwo ludzi. Pamiętam swój post z końca kwietnia, w którym napisałam, że prawie 30 edukatorów przyjeżdża do Elbląga by pokazać inną eduakcję 30 zapisanym osobom. Wtedy pomyślałam "Świat naprawiać- zuchwałe rzemiosło." Wiele osób udostępniało nasze posty, pytało znajomych o chęć uczestnictwa w laboratorium. Ogromne wsparcie uzyskałyśmy także od Pomorskiego Kuratora Oświaty dr Moniki Kończyk, która otworzyła konferencję 18 maja, promowała wydarzenie i napisała tak ujmujące słowa: " Zawsze do usług- chętnie się pouczę od Was- bo to najlepsze co może być- wymiana myśli z Najlepszymi." Pojechałyśmy także do Gdyni do Oktawii Gorzeńskiej, żeby nagrać live'a promującego konferencję. Oktawia, pomimo terminarza napiętego do granic możliwości, znalazła czas, aby przyjechać do Elbląga i powiedzieć o odwadze zmiany. Marta Szczodrowska razem z nami przygotowywała sale konferencyjne do warsztatów, zdobywała rzutniki, flipcharty, a po wydarzeniu porządkowała z nami sale i materiały. Aga Brzezińska z wydawnictwa Dobra Literatura zasiliła nas najlepszą literaturą pedagogiczną, Justyna Zimna pokazywała możliwości platformy edukacyjnej EduMentors, a Vitia Hoffmann przyjechała narysować to, o czym mówią eduzmieniacze i podczas debaty powiedziała tak ważne słowa, że obie z Eweliną miałyśmy łzy w oczach. Nie wymienię wszystkich osób, ale każda z nich, która pomagała w tworzeniu "Hop, zmiany!," dała z siebie bardzo wiele i może być nazwana Przyjacielem Zmiany Edukacyjnej. Wydarzenie współtworzyli jadąc z bliska i daleka: Agnieszka Reimus- Knezević, Izabela Mańkowska- Sali, Beata Chojnowska- Gąsiorek, Anita Plumińska- Mieloch, Krystyna Brinkiewicz, Natalia Bielawska, Anna Pajak, Jolanta Przygocka, Tomasz Pintal, Katarzyna Przybysz, Mateusz Paradowski, Magdalena Buda, Magdalena Sierocka, Wiesława Mitulska, Joanna Antczak, Martyna Tarnowska, Joanna Sowińska, Monika Rokicka, Anna Konarzewska, Marzena Dembicka, Małgorzata Rabenda, Małgorzata Buszman, Agnieszka Leszczyńska, Justyna Bober, Małgorzata Taraszkiewicz, Magdalena Sawicka- Bartosik.
Promuj! Wydarzenie "Hop, zmiana!" miało założoną stronę na facebooku oraz stronę internetową www.hophopzmiana.pl Wydrukowane zostały także plakaty informacyjne i rozwieszone w wybranych placówkach edukacyjnych i kulturalnych. Wydarzenie było także udostępniane. W kwietniu rozpoczęłyśmy publikowanie informacji o prelegentach i zamieszczanie ich na stronie fb konferencji. Agenda zawisła także na stronie internetowej Kuratorium w Olsztynie oraz Urzędu Miasta Elblaga. Postarałyśmy się także o patronat honorowy Prezydenta Miasta Elbląg Witolda Wróblewskiego. Patronatu Kuratora oraz Wojewody nie otrzymałyśmy z uwagi na to, że wydarzenie było płatne. Miałyśmy również pomysł organizacji śniadania prasowego, ale tym razem zrezygnowałyśmy z niego. Informację na temat konferencji wysyłałyśmy także do lokalnych mediów. Część z nich nie była zainteresowana umieszczeniem jej, a niezawodni portel.pl i elblag.net informowały wiele.
Rozgrzeszaj się! Wiele rzeczy można pewnie było zrobić lepiej lub inaczej, ale uznałyśmy, że to co wyszło jest jedynym co mogło wyjść. Na przyszły rok na pewno wiecej uwagi poświęcimy sprzętowi oraz wcześniej poprosimy o wszelkie prezentacje, aby przetestować ich działanie na konkretnym komputerze. W przyszłym roku wcześniej przygotujemy faktury (wiemy już jak je wystawiać, w tym roku uczyłyśmy się tego). Na pewno też lepiej zapanujemy nad wydawaniem zaświadczeń o udziale w konferencji oraz podziękowań za współtworzenie jej. Pewnie znalazłoby się wiecej rzeczy, które mogłyby być poprawione, ale w tym roku było dokładnie tak, jak miało być.
"Hop, zmiana!" nauczyła mnie tego, że moje plany niekoniecznie są planami innych osób. Moja potrzeba zmiany nie jest potrzebą ludzi wokół. Założyłam, że na warmińsko- mazurskiej pustyni edukacyjnej takie wydarzenie zrobi furorę. Nie stało się tak. Wpływ na to miał także strajk i jeszcze większy spadek motywacji u nauczycieli. Dla mnie Hop, zmiana! to także lekcja pokory.
Nie zakładałam natomiast, że wśród ludzi, którzy pojawią się w Elblagu 17 i 18 maja wytworzy się poczucie wspólnoty, że nie bedziemy mieli po 10 godzinach bycia na edukacyjnym szlaku dość rozmów na temat szkoły, jej roli w życiu ucznia i nauczyciela. Już kolejnego dnia podczas rozmów w msg grupie stwierdziliśmy, że mamy potrzebę spotkania w swoim gronie i rozmowy na tematy edukacyjne, ale też chcemy wziąć udział w warsztatach i prezentacjach, które ominęły nas z powodu prowadzenia swoich. Otrzymałam też wiele wiadomości prywatnych od uczestników konferencji z wyrazami wdzięczności i zadowolenia, że wzięli udział w czymś tak wyjatkowym.
Do tej pory przecieram oczy, że udało nam się zrobić "Hop, zmianę!" mając do dyspozycji jedynie chęci.
A oto kilka refleksji pokonferencyjnych:
Oktawia Gorzeńska O Hop, zmianie!
Justyna Zimna- Wracam z Elbląga,zachwycona ludźmi, których poznałam na konferencji edukacyjnej Hop zmiana, zorganizowanej przez niesamowitą Dorota Kujawa-Weinke i Ewelina Maruszewska Majchrzak.
Coś takiego wydarza się wyłącznie wtedy, kiedy pełen pasji praktyk zaprasza innych pełnych pasji praktyków i z rozrzuconej geograficznie po Polsce dyskusji o zmianach w edukacji robi się szerokopasmowe łącze międzyludzkie o solidnym transferze idei, pomysłów, narzędzi, sprawdzonych patentów własnych - oraz - a to mnie kręci najbardziej - motywacji wewnętrznych.
Miałam wczoraj takie poczucie, że zjawiła się w Elblągu ruchoma ludzka biblioteka, pełna unikalnych egzemplarzy - z najwyższej półki.
Te nauczycielki i nauczyciele, dyrektorki i dyrektorzy szkół to, jak w farmakologii, kluczowe promotory substancji czynnej zmiany, jak w aspirynie to dzięki nim musuje, wpienia się, gdy trzeba, równomiernie rozprowadza lekarstwo w modelu cura te ipsum, a więc zawsze zaczynając od samego siebie.
Rozmawiałam z niesłychanie aktywną serią edukacyjnych Aspiryn, bajer;
Joanna Sowińska- Bycie w roli dyrektora szkoły uświadomiło mi, że poszanowanie dla procesu to najważniejszy element zmiany. Mówiąc zupełnie wprost, to wszystko cholernie długo trwa. Budowanie zespołu, który szuka rozwiązań a nie problemów, trwa latami. Przekonanie ludzi, że to, że oni mają rację, nie oznacza, że ich szef się myli, ciągnie się jak guma w majtkach. Wyrzucenie tych wszystkich 'nie da się' zajmuje więcej czasu niż zmierzenie stadionu zapałką. Znalezienie nowej definicji nauczyciela, która mieści w sobie mentoring i eksperckość, w miejsce staroświeckich 'szkoła nie jest przedłużeniem domu' oraz 'ja nie jestem od tego żeby wychowywac', zużywa więcej energii niż całe miasto Nowy Jork. Potrzeba odporności psychicznej na krytykę i utyskiwania, wiader cierpliwości, ogromnej zgody na to, że będą nauczyciele i rodzice, którzy odejdą w poczuciu, że nie chcą się 'poswiecac' lub uczyć nowego. Czy warto? Nie wiem, to się okaże na końcu. Ale nie chciałabym kiedyś spojrzeć wstecz i mieć poczucia, że z lenistwa lub braku odwagi grzecznie zgadzalam się na stan zastany.
Komentarze
Prześlij komentarz